Bem Antoni Gustaw (1848–1902), literat i nauczyciel. Ur. się w miasteczku Lipsku (w pow. iłżeckim) 4 VI z ojca Karola (poległego w powstaniu węgierskiem) i z matki Joanny Krężelewskiej. Wychowywał się pod okiem matki w domu dziadka. W r. 1858 wstąpił do szkoły powiatowej sandomierskiej, w r. 1862 do gimnazjum radomskiego, które ukończył w r. 1865. Studja uniwersyteckie odbywał w Szkole Głównej (1866–1869), ukończył je w r. 1870 w Uniwersytecie Warszawskim. Odtąd poświęcił się pracy pedagogicznej: był nauczycielem prywatnym w Kielcach (1877–1878) i w Warszawie (1878–1879), nauczycielem gimnazjalnym w Kielcach (1879–1888) i znowu nauczycielem prywatnym w Warszawie (od r. 1888 aż do samej śmierci w kwietniu 1902 r.); uczył języka polskiego oraz literatury polskiej i powszechnej. Jednocześnie pracował z ogromnym zapałem jako literat, napisał prócz wielu recenzyj szereg studjów i szkiców historyczno-literackich (o Grzegorzu z Sanoka, o »Wizerunku« Reja, o Krzysztofie Opalińskim i innych satyrykach staropolskich, o Kochowskim, o Trembeckim, o Zaleskim, o Bełcikowskim, o Asnyku, o Pługu i Orzeszkowej, o mesjanizmie). Ukazywały się one od r. 1871–1902 w różnych czasopismach (w »Niwie«, »Opiekunie domowym«, »Gazecie kieleckiej«, »Przeglądzie krytycznym«, »Tygodniku lwow.«, »Przeglądzie tygodniowym«, »Nowinach«, »Prawdzie«, »Kraju« i in., oraz w Księgach pamiątkowych na cześć Jeża i Orzeszkowej). Wraz z Danielem Glińskim przełożył dzieło Quineta »Nowy duch« (W. 1881), wraz ze Stanisławem Czarnowskim – »Dzieje literatury polskiej« Włodzimierza Spasowicza; wydanie drugie tego dzieła, będące zupełnie nowym i doskonałym przekładem, dokonanym i uzupełnionym już wyłącznie przez B-a, wyszło w Warszawie w roku 1884 (z datą 1885), trzecie, przejrzane i jeszcze uzupełnione – 1891 r. Przetłumaczył także dzieło Spasowicza »Życie i polityka margrabiego Wielopolskiego« (w trzecim tomie jego pism, Petersburg 1892). Pozatem jest autorem dwóch podręczników gramatyki polskiej: Zarys wykładu mowy polskiej według wskazówek językoznawstwa porównawczego (W. 1883) i Jak mówić po polsku, czyli gramatyka polska w zarysie popularnym (tamże 1889), obydwa odsądzone przez krytykę fachową od wartości naukowej. Natomiast Teorja poezji polskiej z przykładami w zarysie popularnym analityczno-dziejowym (Petersburg 1899) posiada wartość wcale niepospolitą. Nie jest to pierwsza naukowa poetyka polska (pierwszą jest »Nauka poezji« Hipolita Cegielskiego 1845), ale pierwsza w całem znaczeniu tego wyrazu samodzielna (wolna od doktrynerstwa niemieckiego). Opiera się na jedynem prawdziwem założeniu, że celem i zakresem poetyki jest nie prawodawstwo, nie aprioryczne przepisy na tworzenie form poetyckich o bezwzględnej, wymarzonej czystości, tylko klasyfikacja i definicja form rzeczywiście w literaturze istniejących, oraz wykazanie kolejnych przemian, jakim one ulegały. Oryginalność B-a (z której on sam zdawał sobie doskonale sprawę, pisząc w przedmowie: »Uparty mój umysł z trudnością cudzej powadze ulega«), uwydatniła się tutaj niemniej mocno, jak w jego nawskroś samodzielnych i śmiałych studjach i szkicach literackich. Przyświecało mu w nich nadewszystko »umiłowanie prawdy dla prawdy samej«; nic go tak nie oburzało, jak gwałcenie prawdy, która »srodze się mści na swoich bluźniercach, a długo noszona maska najczęściej do oblicza przyrasta«. (Tę maskę zdarł B. pomiędzy innemi z oblicza bardzo przez Wiszniewskiego przecenionego Grzegorza z Sanoka). W imię prawdy obnażał uchybienia przeciwko ścisłej logice w utworach literackich, poddawał surowej krytyce przesadne, a cóż dopiero bezmyślne uwielbianie przeszłości; przez całe życie był rzecznikiem postępu, który uzależniał, jak przystało na pozytywistę, od oświaty i nauki; wysoko cenił śmiałą satyrę, zwłaszcza na uparty konserwatyzm i ciemnotę (stąd jego pochwała »Monachomachji« Krasickiego i uznanie dla liberalizmu religijnego, społecznego i estetycznego Tomasza Kajetana Węgierskiego). Nie uznawał możliwości postępu etycznego bez niezłomnej służby prawdzie. A jednocześnie, obdarzony subtelnem poczuciem estetycznem, sądził utwory »literatury pięknej« ze stanowiska piękna bez względu na to, czy ich treść była mu miła, czy niemiła. Jeżeli w jakim utworze dopatrywał się pierwiastków rozumnych i szlachetnych obok braku wartości estetycznej, uwydatniał jedno i drugie. Tendencji, zwłaszcza w dziedzinie poezji religijnej, nie cierpiał. W wyrazie tych i innych swoich poglądów i uczuć nieraz dawał się ponosić żywemu, namiętnemu nawet temperamentowi, ale nigdy nie zawodziła go uczciwość i szczerość. Językiem ojczystym władał doskonale, kochał go jako »jeden z najdroższych skarbów narodowych«, toteż bez ogródki wytykał nawet patentowanym stylistom nietylko wykroczenia przeciw jego czystości, ale i brak świadomej pracy artystycznej nad stylem. Sam nie zaniedbywał jej nigdy: niektóre jego prace – to prawdziwe cacka artystyczne. Wogóle jako stylista do dziś dnia może B. służyć za przykład krytykom literackim. Większego dzieła z tej dziedziny po sobie nie pozostawił: nie pozwoliła mu na to praca nauczycielska na chleb, co nie przeszkodziło mu oddawać się jej z umiłowaniem a nawet z zapałem; talent pedagogiczny miał nie mniejszy niż literacki. W nauce historyczno-literackiej niektóre jego zdobycze są trwałe, jako to (oprócz detronizacji Grzegorza z Sanoka) umiejętny rozbiór »Psalmodji« Kochowskiego, ocena utworów Węgierskiego, analiza estetyczna poezyj Zaleskiego, wykazanie podobieństw »Pana Tadeusza« do »Odyssei« (w »Teorji poezji«).
Życiorys i charakterystykę B-a jako człowieka i pisarza nakreślił Ignacy Chrzanowski w »Słowie wstępnem« do pośmiertnego wydania wyboru dzieł Bema (Studja i szkice literackie, W. 1904).
Ignacy Chrzanowski